Saturday 10 February 2018

Nook Damage Mask, Nook Bfree starlight blonde serum review.

Nook Damage Mask, Nook Bfree starlight blonde serum review.

Po raz pierwszy natknęłam się na te markę kosmetyków do włosów u fryzjera. Po rozjaśnianiu włosów fryzjerka nałożyła mi na włosy oba produkty.

Nook damage mask.
Miałam ją spłukać na drugi dzień. Maska wchłonęła sie we włosy przez noc. Po spłukaniu włosy były przecudownie miękkie i delikatne, Nigdy po żadnej masce nie czułam tak satysfakcjonującego efektu. Nawilżone cudownie ! Jest bardzo wydajna, starczy mi na ponad pół roku. Najlepiej nakładać ją na lekko mokre włosy od połowy po same końcówki. Pachnie cudownie. Jeśli macie suche lub bardzo słuche włosy - na prawdę polecam. Ogromnym plusem tej maski jest skład. Brak sls, sles i parabenów!

Nook Bfree Starlight blonde serum. 
Producent obiecuje lśniące i pozbawione żółtych refleksów włosy. Co ja mogę powiedzieć? Bardzo lubię te serum za to że wygładza i faktycznie pozostawia lśniące włosy. Ale niestety nie zauważyłam aby w jakiś sposób działał na żółte refleksy, jak były tak pozostały. Serum bardzo wydajne, mam je już dokładnie rok a zostało mi trochę mniej niż połowa. Wystarczy na prawdę niewiele wycisnąć na palce i wmasować w kosmyki. Można stosować po umyciu jak i na sucho. Przyjemny produkt. Bardzo ładnie pachnie. Tak samo brak tych okropników w składzie :)



Wednesday 9 August 2017

Przepis na chrupiące, miękkie muffiny.

Przepis na chrupiące, miękkie muffiny.
Przepis na chrupiące muffiny. 
Przetestowałam dużo przepisów na idealne muffinki. Jednak ten jest jednym z najlepszych, jeśli planujecie zrobić je z owocami :-)
Ostatnio zrobiłam swoje ze śliwkami, jednak najczęściej dodaje truskawki, jagody, banany, rabarbar, bądź kawałek dobrej czekolady do środka. 

Przepis na 12-13 muffinów 

2 szklanki mąki
1 szklanka mleka
Pół szklanki oleju
2 jaja
4 duże śliwki, bądź inne owoce
Pół szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
cukier puder do posypania
wiórki kokosowe opcjonalnie

Mieszamy wszystkie suche i mokre składniki w osobnej misce. Potem powoli dodajemy suche do mokrych i miksujemy na gładką masę. Następnie wykładamy gotowe ciasto do foremek, wraz z kawałkami owoców. Pieczemy 25 minut (do zarumienienia) w 180 stopniach.

Smacznego !








Tuesday 8 August 2017

Pierogi z kapustą i grzybami. Przepis na miękkie ciasto.

Pierogi z kapustą i grzybami. Przepis na miękkie ciasto.
Pierogi, kto ich nie lubi? Bo moje ulubione to właśnie z kapustą i grzybami. A dziś post, wraz z moim własnym przepisem.
Istnieje wiele przepisów na ciasto, z tych wszystkich ja mam swój własny, niezawodny !
Jeśli ciasto ma być miękkie, delikatne, smaczne, i co najważniejsze nie rozpadać się przy gotowaniu, to dobrze trafiłeś :)

Sposób przyrządzania :
Ciasto

3 szklanki mąki (ja zazwyczaj używam wrocławskiej bądź tortowej:))
1 szklanka bardzo ciepłej wody
2 łyżeczki masła
1 łyżeczka soli
1 jajko
Farsz

500 g kiszonej kapusty (po odsączeniu)
100-150 g  pieczarek (nie przepadam za grzybami suszonymi :))
1 cebula
natka pietruszki
sól, pieprz, majeranek wg uznania

Dodatkowo:

boczek
cebula

Farsz
Kapustę, pieczarki, cebulkę oraz pietruszkę kroimy drobno. Pieczarki wraz z cebulką podsmażamy na rozgrzanej patelni z dodatkiem oleju. Następnie dodajemy kapustę, przyprawy i wszystko razem mieszamy. Na koniec dodajemy drobno skrojoną pietruszkę.

Ciasto
Wszystkie składniki wyrabiać razem, aż do momentu gdy będzie idealnie miękkie, i elastyczne. Gdy ciasto będzie zbyt rzadkie-dodać mąki, zbyt gęste-bardzo ciepłej wody.
Ciasto dzielić na małe części które potem rozwałkujemy na cienkie placki. Kółka wycinać szklanką, lub jeśli mamy to wykrawaczem do pierogów. Kładziemy na środek wykrojonych placków łyżkę farszu i zlepiamy. Nasze pierogi wrzucamy partiami do dużego garnka z zagotowaną wodą z dodatkiem soli i oleju (żeby się nie sklejały :)) Mieszamy delikatnie od czasu do czasu. Gotować 2-3 minuty. 

Boczek i cebulę posiekać drobno i podsmażyć. Podawać z pierogami :)
Zwykle wychodzi mi z tego przepisu około 40 pierogów.

Smacznego ! :)







Sunday 6 August 2017

Moja włosowa historia.

Moja włosowa historia.

Czas na moją włosową historię!
Przeczytałam już mnóstwo włosowych historii, postanowiłam przedstawić własną. 
Zacznę od tego, jak moje włosy wyglądały kiedyś, zanim zaczęłam je torturować :)



Jest to zdjęcie gdzie nie miałam na głowie żadnej farby. Kolor brązowy, dość nierównomierny, z góry ciemniejszy, z dółu jaśniejszy, jakoś zawsze tak było. Przez 4 lata farbowałam włosy na kolor czarny, to najgorsza zbrodnia, jaką dla nich zrobiłam. Zwłaszcza że to był Schwarzkopf. Chyba każda włosomaniaczka wie, że ta farba jest jedną z tych, które trzymają się włosa najdłużej, bardzo je niszczą, a do tego kolor bardzo brzydko się spiera. Niestety wtedy (15 lat) tego nie wiedziałam.


To okaz moich naturalnych kręconych, puszących się włosów. Istne kręcone siano :)


Tu - nieco wyprostowane.

Po tych 4 latach stwierdziłam, że już skończę z ich farbowaniem i zacznę ich odbudowę, ponieważ nie ukrywając bardzo je wysuszyłam prostowaniem i farbowaniem. Nie ma masek i odżywek, jakich bym w tym czasie nie używała. Starałam się wybierać te bez silikonów, ale były też niestety z slsAlterraDoveRadical, Jantar. To tylko niektóre z nich, ale te ostatnie dwa mogę polecić z czystym sumieniem. Zauważyłam mnóstwo baby hair i nawet przestały tak wypadać, Za namową koleżanki zaczęłam używać też maski z łożysk zwierzęcych (Placenta) oraz Biovax. Niestety ten przetłuszczał mi okropnie skórę głowy. Stosowałam też domowe sposoby. Myłam włosy w piwie, robiłam maskę z żółtek, z dodatkiem nafty kosmetycznej, którą wcierałam w skórę. Brałam też tabletki Revalid, drożdże piwowarskie, i inne suplementy. Po tabletkach Revalid, widziałam sporą różnicę-włosy tak nie wypadały. A drożdże piwowarskie były moim hitem. Paznokcie pięknie rosły, cera była ładna i zauważyłam poprawę kondycji włosów. Zostawiłam je w spokoju na rok, ewentualnie farbowałam je szamponetkami. Potem zaczął się szał na ombrę. Wszyscy to pamiętamy. Prawie każda dziewczyna miała, jedna lepsze druga gorsze. Nie ufam fryzjerom, w życiu byłam tylko 3 razy. Postanowiłam, że sama je zrobię. Poczytałam o kąpieli rozjaśniającej. Wymieszałam rozjaśniacz o średniej mocy, z maską do włosów, szamponem i olejem kokosowym i taką oto mieszankę położyłam na dolnej połowie włosów, starając się zrobić przejście, a jak wyszło...


Nie spodziewałam się spektakularnych efektów, zwłaszcza że mam czerwony pigment we włosie, ale lekkie rozjaśnienie było. To mi wystarczyło. Niestety bardzo spaliło włosy. Po 3 miesiącach i na to szał mi przeszedł. Wtedy zainteresowałam się farbowaniem henną. I można zgadnąć, że i ją wypróbowałam. Zdecydowałam się na ponownie ciemny kolor. Ciemniejszy niż moje naturalne, czasem z czerwoną poświatą, ale już nieczarne...
Polubiłam farbowanie włosów henną, były błyszczące, sypkie, lśniące i wyglądały zdrowo. Robiłam to przez długi czas...









I znowu nastał czas na zmiany. Zachciało mi się blondu, prawdziwego jasnego blondu.
I to była najgorsza decyzja w moim życiu, trafiłam na koszmar w postaci dwóch fryzjerów...
Rozjaśnianie miało być stopniowe, by nie zniszczyć włosów. 


A oto efekt po fryzjerze numer jeden...


Miał być ciemny blond, a wyszło coś pokroju wściekłej marchewki? U fryzjera kupiłam Szampon i odżywkę firmy Joico K-Pak. Przez cały miesiąc używałam tylko tego. Moje włosy na prawdę je polubiły. Jednak już nigdy nie poszłam na kolejne rozjaśnianie. Nie odczułam, że wie co robi. Odczekałam parę miesięcy, i tak się złożyło, że dostałam kartę upominkową do fryzjera. Postanowiłam że spróbuję raz jeszcze i to był gwóźdź do tragedii. Zapewniła mnie, że zrobi mi dokładnie to, co chcę.

Miało wyglądać to tak...


A wyglądało tak..


Możecie sobie wyobrazić jak zawiedziona byłam. To było rozjaśnianie w lutym numer 3. Nie wiem, czy ta kobieta wiedziała w ogóle co robi. Czy miała pojęcie o rozjaśnianiuBorykam się z tym kolorem już pół roku. Mam już odrosty na około 10 cm, więc bardziej przypomina to brzydkie ombre. Moje włosy wypadają w kosmicznych ilościach. Wciąż walczę o ich dobrą kondycję. Biorę tabletki biotebal, nakładam maski i odżywki. Stosuję preparaty w formie wcierek w skórę głowy, a także olejowanie. W maju tego roku poszłam do fryzjera raz jeszcze. Tym razem chciałam przyciemnić ten okropny żółty kolor. Wybrałam farbę w kolorze moich włosów, a farbowanie odbyło się OLAPLEX-EM. :)

zdjęcie z fleshem i bez


zdjęcie przed i po


Byłam bardzo zadowolona efekt jednak nie trwał długo, po 3 tygodniach mój kolor wrócił do wyjściowego...


I tak wygląda wciąż i dziś. Za tydzień zabieram się za ich farbowanie. Kupiłam zwykły CastinCreme Gloss. Którym zresztą już wcześniej farbowałam. Nie mogę już patrzeć na ten okropny żółto-złoto-niewiadomocoto. Zobaczę jak długo kolor się utrzyma. Mam nadzieję, że troszkę dłużej. :)


Sunday 30 July 2017

Recenzja produktów Oblepikha Siberica.

Recenzja produktów Oblepikha Siberica.


Słów kilka o...Oblepikha Siberica.
Producent obiecuje : objętość, nawilżenie, odżywienie, włosy elastyczne i dobrze się układające.
A także : 0% silikonów, 0% BHT-BHA, 0 % mineral.
Zacznę od tego że moje włosy są bardzo wymagające. Kręcone, wiecznie puszące, suche, poddane ostatnio wielu zabiegom które bardzo je zniszczyły. Wciąż szukam swojego hitu. Czy znalazłam?
Kuracja trwała ponad miesią. Muszę stwierdzić że każde opakowanie jest bardzo wydajne. Zarówno butelki szamponu, odżywki jak i olejku oraz sprayu do stylizacji.
Szampon rokitnikowy: konsystencja rzadka i kremowa, łatwo się rozprowadza i dobrze pieni, dziwny ziołowo owocowy zapach, oczyszcza skórę głowy, brak efektu nawilżenia
Odżywka rokitnikowa: konsystencja rzadka, bardzo wydajne, również dziwny zapach, brak efektu nawilżenia (zwykle po każdej odżywce widzę jakikolwiek efekt jednak nie po tej)
Spray rokitnikowy do stylizacji : konsystencja rzadka z małymi drobinkami, łatwe w użyciu, dziwny zapach, skleja włosy
Olejek rokitnikowy : konsystencja lekko gęsta, wydajne, dziwny zapach, brak efektu nawilżenia
Na całość wydałam ok. 100 zł.
Niestety muszę przyznać, że nie odczułam działania jakie obiecał producent w żadnym z tych produktów. Okazało się to dla mnie zupełnie neutralne. Bardzo się zawiodłam, bo skład był obiecujący. Mam słabość do naturalnych i ziołowych specyfików do pielęgnacji. I na pewno będę próbowała szukać dalej. :-)


Monday 10 July 2017

BIORÉ CHARCOAL DEEP CLEANSING PORE STRIPES

 BIORÉ CHARCOAL DEEP CLEANSING PORE STRIPES

Paski Biore charcoal deep cleansing pore.
Jest to moje najlepsze ostatnie odkrycie, jeśli chodzi działanie. Wpadłam na to dość przypadkiem. A chodzi o firmę Biore, Paski oczyszczające na twarz, Cena przynajmniej tu w drogerii, wynosi 30 zł. Nie jest to najtańszy zakup, aczkolwiek na prawdę warto. W opakowaniu znajduję się 6 pasków jednorazowego użycia. Przyklejamy na nos i czekamy 20 minut. W ciągu kilku lat mogę powiedzieć szczerze, że przetestowałam mnóstwo tego typu pasków, żeli oczyszczających, i masek. Żadne z nich nie sprawdzało się tak znakomicie.



Tu zdjęcie zrobiłam od razu po ściągnięciu paska, Niestety niezbyt ciekawe ale można zobaczyć efekt, ;-)




Sunday 21 May 2017

MASECZKA Z AVOCADO

MASECZKA Z AVOCADO

Co potrzeba?
-pół avocado
-jeden banan
-dwie łyżeczki miodu ( ja używam akacjowego )
-łyżka oleju kokosowego

Rezultaty?
Skóra była po maseczce miękka, delikatna, nieco ściągnięta. Uczucie świeżości i nawilżenia.
Jak najbardziej polecam raz w tygodniu :)
Copyright © 2016 Quaintrelle , Blogger